Nie tylko praca wymagająca niskich kwalifikacji

"Mam co najmniej 50 wakatów, których nie mogę zapełnić, ponieważ Europejczycy ze Wschodu nie mogą mieszkać w naszej okolicy", mówi Nico Geerlings, dyrektor agencji pracy w Noordwijkerhout Flexible Human Services. Jego agencja zatrudnienia skupia się na pracownikach migrujących "I", lubi dodawać. "Nie chodzi tylko o prace nisko wykwalifikowane".

Zniechęcony tą sytuacją przedsiębiorca dołączył do Grupy Roboczej ds. Mieszkań Pracowników Migrujących (THA). Organizacja ta wystosowała pisma do wszystkich 14 gmin wchodzących w skład organizacji Holland Rijnland w nadziei, że politycy zajmą się sprawą mieszkań. Jak na razie bez większych sukcesów i rodowity Noordwijkerhou jest tym wkurzony.

Jego rozczarowanie ma częściowo związek z tym, że porozumienia nie zostały spełnione. W 2014 roku gminy Holland Rijnland uzgodniły ze środowiskiem biznesowym, że do 2018 roku stworzą 4 250 miejsc mieszkalnych dla pracowników migrujących. Liczba ta utknęła na poziomie około 1000, z czego część z nich zastępuje również łóżka w miejscu, gdzie gmina nie chciała ich tolerować. W opinii Geerlingsa nie jest to tak naprawdę strzał w dziesiątkę.

To stwarza dla niego bezpośredni problem, ponieważ rodowici Holendrzy również nie zapełniają wolnych miejsc. "Bezrobocie jest po prostu niskie" - mówi. Udał się na przykład do Servicepunt Werk, aby pozyskać "ludzi z pudełka na karty". Ale nie znaleziono odpowiednich pracowników w organie, który ma pomagać mieszkańcom regionu Dune i Flowerbulb w znalezieniu pracy. Opiera się więc na pracownikach migrujących.

"Gospodarka się podnosi, a mieszkań nie można znaleźć" - mówi Dennis van der Voort z THA. "W regionie jest mnóstwo pracy i możemy też znaleźć mnóstwo zagranicznych pracowników. Ale jeśli nie ma dla nich mieszkań, nie przyjdą tutaj".

A to kosztuje - wylicza. Bo nie tylko rząd traci pieniądze (około 1800 euro na pracownika rocznie), ale i gospodarka w ogóle. Pracownik sezonowy zarabia dla gospodarki około 2 tys. euro na jednym pobycie, a migrant, który zostaje w Holandii na kilka lat, średnio 20 tys. euro - wynika z danych SEO Economic Research.

Dlatego gminy muszą działać szybko - uważa grupa zadaniowa. Aby sprostać obecnemu zapotrzebowaniu, w regionie Lejdy potrzeba w najbliższym czasie co najmniej 1.500 łóżek. Najpierw powinny one zostać umieszczone w większych (tymczasowych) kompleksach. Jeśli migranci chcą pozostać w Holandii, powinni mieć możliwość znalezienia stałego mieszkania w ramach zwykłego systemu przyznawania mieszkań.

Gminy powinny wziąć pod uwagę, że duża część wschodnich Europejczyków chce pozostać na swoim terenie - wynika z badań przedstawionych wczoraj przez Agencję Planowania Społecznego i Kulturalnego. Ponad trzy czwarte Polaków zamierza pozostać w Holandii.

Budowa mieszkań jest zatem konieczna, argumentuje Van der Voort. Uważa on, że ważne jest, aby mieszkańcy Europy Wschodniej nie wypierali rodowitych Holendrów. W perspektywie krótkoterminowej należy wyznaczyć więcej miejsc w regionie, w których można wznieść duże tymczasowe kompleksy mieszkaniowe. Na przykład w Noordwijkerhout , gdzie Trampolina mieści 140 migrantów, oraz w Katwijkerbroek, gdzie mieszka około 60 obcokrajowców.

Willem Weggeman z Homeflex zbudował kompleks pod adresem Katwijk . Jak mówi, pod przewodnictwem byłego burmistrza Josa Wienena, gmina okazała się bardzo proaktywna. "Katwijk naprawdę chciał nam pomóc. Rozmawiałem również z innymi gminami, takimi jak Leiden, i tam wszystko jest o wiele trudniejsze. Dlatego apeluję do gmin w regionie Leiden: bierzcie przykład z Katwijk".